czwartek, 23 października 2014

Zestawienie filmów o zakochanych umierających nastolatkach

Ach, jakże wesoły tytuł, nieprawdaż? Ale pogoda za oknem jakoś nie zachęca mnie do wesołości. Poza tym jest zimno i coś ugryzło mnie w stopę, dzięki czemu chodzenie stało się wyjątkowo uciążliwe. Toteż napiszę posta, pomyślałam.

Jak pomyślałam, tak zrobiłam.

Filmów o umierających nastolatkach nie ma wiele. A przynajmniej takich, w których rzeczone nastolatki umierają na raka. No chyba że o jakichś nie wiem i/lub zapomniałam. No ale do rzeczy.

(polecę chronologicznie)

Szkoła uczuć (2002)
Ach, któż nie zna tej historii? Któż nie wzdychał do Landona Cartera (Shane West), najpopularniejszego w szkole cwaniaczka, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (w roli różdżki Mandy Moore) zmienia się z lekkomyślnego nastolatka w dojrzałego, odpowiedzialnego mężczyznę. I jak to zwykle bywa w historiach o wielkiej miłości - coś poszło nie tak. Kiedy Landon przyznaje przed samym sobą, że jest w Jamie, dziewczynie skromnej, religijnej, na pozór zupełnie nie w jego typie, po uszy zakochany, okazuje się, że Jamie jest chora. I, cóż, bynajmniej nie jest to grypa.


Keith (2008)
Natalie (Elizabeth Harnois) jest popularna. Bardzo popularna. Życie ma zaplanowane na co najmniej dwadzieścia lat do przodu. To życie to przede wszystkim świetnie zapowiadająca się kariera tenisistki oraz rodzice, których stać na wspieranie marzeń córki. Natalie jest bardzo pilną uczennicą i kiedy na lekcji chemii jej partnerem okazuje się być Keith (Jesse McCartney) - dziwak, ekscentryk i olewator - dziewczyna postanawia, że przebrnie przez to z uniesioną głową. Coś się jednak zmienia. Natalie jest zaintrygowana. W Końcu za sprawą Keitha klapki spadają jej z oczu i zaczyna dostrzegać rzeczy z szerszej perspektywy. Dociera do niej, że nie kariera, majątek i przyjaciele z wyższych sfer są najważniejsi. Ważna jest szczerość i życie dniem dzisiejszym. Z domieszką ekscentryczności. Natalie zakochuje się, a Keith łamie jej serce.

Bez mojej zgody (2009)
Kiedy państwo Fitzgerald dowiadują się, że ich córka jest śmiertelnie chora i tylko przeszczepy od dawcy idealnego będą w stanie przedłużyć jej życie, postanawiają tego dawcę idealnego począć. Rodzi się Anna i już w wieku kilku lat przechodzi pierwszą operację, która ma pomóc starszej siostrze. Po latach kilkunastoletnia Anna (Abigail Breslin) wnosi pozew przeciwko swoim rodzicom. Pozew, który ma jej dać prawo do decydowania o sobie. Ma już dość operacji, ma dość bólu na rzecz Kate (Sofia Vassilieva), która i tak niedługo umrze. Sprawa jednak nie jest taka prosta, bo rodzice Anny wiedzą, że coś jest na rzeczy. Wiedzą, że dziewczynka kocha swoją siostrę i zawsze była gotowa pomóc, nawet jeśli oznaczało to ból i dyskomfort. Okazuje się, że Kate jest już zmęczona sztucznym utrzymywaniem jej przy życiu i decyduje, że już czas odpuścić. W ciągu kilku ostatnich dni życia wspomina swoje najszczęśliwsze chwile. Są wśród nich chwile spędzone Taylorem (Thomas Dekker), chłopakiem poznanym w szpitalu.


Niech będzie teraz (2012)
Tessa (Dakota Fanning) ma siedemnaście lat. Ma listę rzeczy, które chce zrobić zanim umrze. Tessa ma też białaczkę i brak szans na wyzdrowienie. Z pomocą Zoe (Kaya Scodelario) udaje jej się wcielić większość pomysłów w życie. Czego Tessa nie miała na swojej liście to zakochanie się w sąsiedzie Adamie (Jeremy Irvine), dzięki któremu Tessa spogląda na świat inaczej niż dotychczas i który towarzyszy jej aż do końca.
Gwiazd naszych wina (2014)
Podobnie jak w przypadku pierwszej pozycji, tę zna cała książkowa blogosfera. I nie tylko zresztą, bo nawet ci, co za książkami nie przepadają, pokochali Hazel Grace (Shailene Woodley) i Augustusa (Ansel Elgort) równie mocno. Ona ma raka tarczycy z przerzutami i za namową matki zgadza się wziąć udział w spotkaniu grupy wsparcia dla osób z rakiem. On raka ma już za sobą. Ten co prawda zabrał ze sobą jego nogę, ale resztę zostawił nietkniętą. Po przeczytaniu "Czasu udręki", ulubionej książki Hazel, dwójka wyrusza do Amsterdamu, chcąc spotkać się z autorem powieści. Na miejscu muszą przełknąć bardzo gorzką pigułkę. Van Houten (Willem Dafoe) okazuje się być strasznym ignorantem. W dodatku okazuje się, że Gus wcale nie wygrał walki z rakiem.


Niektórzy pamiętają, inni nie, jak mówiłam, że "Zanim umrę", na podstawie której powstał "Niech będzie teraz", podobała mi się o wiele bardziej niż "Gwiazd naszych wina". Ta ostatnia była pełna niepotrzebnego patosu podczas gdy powieść Jenny Downham urzekła mnie swoją lekkością, mimo że temat niestety wybrała dość ciężki. W przypadku filmów było odwrotnie i mimo że oba bardzo mi się podobały, to jednak "Gwiazd naszych wina" wygrywa. Jeśli chodzi o resztę filmów w tym zestawieniu, to "Szkoła uczuć" z perspektywy czasu wydaje mi się dość mierna, "Bez mojej zgody" to film dość kontrowersyjny i trochę na siłę ckliwy, natomiast na punkcie "Keitha" miałam swego czasu niemałą obsesję i to zdecydowanie on jest w tym zestawieniu moim faworytem. Chcąc przydzielić tym pozycjom miejsca, sprawa wyglądałaby tak:

1. "Keith"
2. "Gwiazd naszych wina"
3. "Niech będzie teraz"
4. "Bez mojej zgody"
5. "Szkoła uczuć"

Jak Wy przydzielilibyście miejsca? Widzieliście te filmy? Co o nich sądzicie? A może znacie podobne, które nie znalazły się w tym zestawieniu, a uważacie je za godne polecenia?

wtorek, 14 października 2014

Sherrilyn Kenyon - Styxx


Tytuł: Styxx
Autor: Sherrilyn Kenyon
Wydawnictwo: St. Martin's Press
Opis: As the twin to Acheron, Styxx hasn’t always been on his brother’s side. They’ve spent more centuries going at each other’s throats than protecting their backs. Now Styxx has a chance to prove his loyalty to his brother, but only if he’s willing to trade his life and future for Acheron’s.
Ocena: 6/6

Styxx urodził się 9548 lat przed Chrystusem i już od pierwszego dnia życia miał obowiązki. Najważniejszy - bycie księciem i następcą tronu na wyspie Didymos, jako że urodził się jako pierwszy z dwojga identycznych bliźniąt. Jego brat, Acheron, nie miał tyle szczęścia. Kiedy po raz pierwszy otworzył oczy, został skazany na życie w cierpieniu, odtrącony przez wszystkich, w szczególności własnych rodziców. Jego oczy bowiem miały kolor płynnego srebra, co było niezaprzeczalnym dowodem na to, że Acheron nie jest człowiekiem, a Aara - matka chłopców - najprawdopodobniej zdradziła króla Kserksesa z którymś z bogów. W tym momencie życie chłopca zamienia się w koszmar, który nie ma nic wspólnego z radosnym i dostatnim życiem, na które liczyła dla swego syna prawdziwa matka Acherona, atlantydzka bogini Apollymi, umieszczając dziecko w łonie królowej. I wydawać by się mogło, że Styxx ze swoimi niebieskimi oczami będzie wiódł życie, jakie każdy książę wieść powinien, jednak surowość, ignorancja oraz podejrzliwość ojca, a także brak przychylności ze strony bogów i reszty rodziny skazuje chłopca na życie w piekle. Dopiero, kiedy jako nastolatek Styxx postanawia ze wszystkim skończyć i rzuca się z klifu, odkrywając przy okazji, że jest nieśmiertelny, jego los - jak na ironię - obraca się o 180 stopni. Wtedy Styxx poznaje Bethany, ale jak długo potrwa ich szczęście?

Mam taką zasadę, że nie publikuję na blogu recenzji książek/serii, które są moimi osobistymi faworytami, bo w takim wypadku nie ma żadnej szansy na to, że recenzja będzie obiektywna. Cóż, recenzja z samej definicji obiektywna być nie może, ale w tym wypadku będzie rażąco nieobiektywna.

Kiedy czytałam Acherona, wydawało mi się, że chłopak miał naprawdę przekichane życie. Jako siedmioletni chłopiec został oddany na wychowanie Estesowi, bratu Kserksesa, na Atlantydę, gdzie - kiedy już osiągnął wiek "odpowiedni" - został wujkową prostytutką, który to wujaszek również nie stronił od bratanka. Tortury (dosłownie tortury) serwowane mu dzień w dzień na przestrzeni wielu lat nie mieszczą się w głowie i zastanawia się człowiek, jak ten chłopak będzie potem żył normalnie. Poza tym, jak to możliwe, że jedno z bliźniąt jest prostytutką, która nie chce niczego poza chwilą spokoju, podczas gdy drugie jest zarozumiałym księciem opływającym w dostatki?

Kiedy czytałam Acherona, nienawidziłam Styxksa. Nie rozumiałam, jak mógł traktować swojego bliźniaka w taki sposób, jak mógł mu nie pomóc, jak mógł być tak arogancki i napuszony. Dopiero przeczytanie jego książki otworzyło mi oczy. I o ile Acherona należałoby żałować, to Styxksa niestety trzeba. Bo widzicie, ten drugi urodził się z takim fajnym darem - poza tym, że atlantydzcy bogowie ciągle krzyczeli w jego głowie i słyszał myśli innych ludzi, to odczuwał też ból zadawany jego bratu. Bratu, który był bity na życzenie ojca dzień i noc, a potem bity, gwałcony i torturowany przez wuja i jego kompanów. Nie można też zapomnieć o tym, jak wiele razy Styxx był bity za nieokazanie królowi należytego szacunku, zabierany przez wuja na "polowania", a także pchnięty nożem przez matkę, ojca, brata i Ryssę, starszą siostrę bliźniąt, której prawdziwe oblicze odkrywamy dopiero w Styxksie. Że nie wspomnę o PTSD, które nęka młodego księcia od czasu wojny, na którą wysłał go ojciec, kiedy chłopiec miał lat szesnaście. Kochany, troskliwy tata...

Nie chcę się tutaj wdawać w szczegóły odnośnie tych wszystkich tortur, bo jest tego naprawdę dużo i opisane dość szczegółowo, a dobre serce i skromność Styxksa sprawiają, że cała ta niesprawiedliwość łamie człowiekowi serce.

No ale w końcu książę spotyka Beth, której nie mówi, kim tak naprawdę jest, a ona kocha go za jego dobroć. Oczywiście, jak to u Kenyon bywa, szczęście nie trwa wiecznie. Oj, płakałam ci ja. Dużo i długo. Prawdopodobnie dlatego, że książka to, bagatela, 836 stron.

Czy polecam? Jasne! Komu? Fanom Kenyon. Fanom porządnego romansu paranormalnego. Fanom tzw. "tortured hero" (Kenyon jest w tym mistrzynią, tak baj de łej). Fanom serii Dark Hunter. Fanom dobrej księgi pełnej akcji, miłości, erotyki i humoru (o, ironio!).

Jak znam życie, to zapomniałam napisać połowy rzeczy, które napisać chciałam, więc pewnie będę uzupełniać, a póki co

Multo die!

sobota, 4 października 2014

Book Tag

Nie wiem, o co chodzi. Podobno ta zabawa przybrała po drodze już tyle form, że nikt tak naprawdę nie pamięta, jak wyglądał oryginał. Ten mnie jednak nie interesuje, szczerze powiedziawszy, bo to ta jedna z wielu form przyciągnęła moją uwagę. Zobaczyłam ją u Renaty i postanowiłam się nominować, bo każdy powód do pogadania o książkach jest dobry ;) 

Twoja ulubiona krótka książka.
W 1997 roku wydawnictwo MOVEX wydało serię książeczek, w ich skład wchodziły najbardziej znane bajki dla dzieci. Pamiętam, że miałam wszystkie z wyjątkiem jednej, Śpiącej królewny, ale ta, która najbardziej zapadła mi w pamięć to Dziewczynka z zapałkami Andersena (wybaczcie zdjęcie, rodzicielka uczyniła telefonem, a ja dołożyłam wszelkich starań i fotoszopowych umiejętności, żeby jakoś ono wyglądało. Nie każda Dziewczynka z zapałkami, ale ta jedna, konkretna, bo mimo że tę historię wszyscy znamy, to ilustracje Erin Augenstine sprawiają, że jest to zupełnie nowe doznanie. Ilustracje są przepiękne, kolorowe i bogate w detale. Zanim wyjechałam za granicę, przeglądałam te książeczki - bo teraz już powędrowały do pokoju mojej młodszej siostry, więc nie mogłam zabrać ich ze sobą - i ciężko było mi nie rozczulić się nad historią Dziewczynki raz jeszcze. Do moich ulubionych zaliczam także Królewnę Śnieżkę, którą również ilustrowała Augenstine. Pamiętam, że jako dziecko, zachwycałam się urodą królewny, która faktycznie na ilustracji była tak śliczna, jak ta opisana w bajce.

Książka, którą każdy przeczytał i poczułeś presję, żeby ją przeczytać.
Chyba jeszcze nigdy nie czułam takiej presji. Na długo zanim TFIOS została przetłumaczona na język polski, słyszałam i czytałam peany wygłaszane na jej cześć. Sami zresztą wiecie, jak wielki był ten hajp. Obudowy na telefon, koszulki, pościele, torty urodzinowe, słowem: wszystko. No więc myślę sobie, że to musi być coś dobrego. Doczekałam się polskiego tłumaczenia, naczytałam się pozytywnych recenzji, kupiłam, przeczytałam i... kicha. Kicha, no. Spodziewałam się czegoś o wiele lepszego i Gwiazd naszych wina Johna Greena jest dla mnie nauczką, żeby nie wierzyć we wszystko, co mówią internety. Muszę jednak przyznać, że niedawno obejrzałam film (przed obejrzeniem którego broniłam się rękami i nogami) i wyłam jak bóbr. Obsada dała radę (chociaż Augustusa mimo wszystko bym wymieniła), no i soundtrack... cudowny. Ed Sheeran jak zwykle nie zawiódł. All of the Stars jest przecudowna. Jak i reszta zresztą ;)

Książka, którą przeczytałeś zanim to było popularne.
Pięćdziesiąt twarzy Greya przeczytałam w oryginale. Tak się złożyło, że zaraz kiedy została wydana. Niespecjalnie na nią czekałam, po prostu zobaczyłam na Amazonie czy gdzieś, przeczytałam opis, myślę "o, BDSM, fajnie, biorę", no a potem czytam i okazało się, że wcale nie tak fajnie. Nigdy nie czytałam bardziej anty feministycznej książki o tak chorym związku. Byłoby miło, gdyby KOBIETY przestały w końcu ukazywać mężczyzn takich jak Grey, czyli stosujących przemoc fizyczną i psychiczną oraz wykorzystujących przewagę nad osobą słabszą, jako kochanków idealnych, bo robią innym kobietom niedźwiedzią przysługę. Grey to nie jest kochanek idealny. Od Greya trzeba uciekać, gdzie pieprz rośnie, a potem znaleźć sobie partnera, a nie pana i władcę. Sądzę też, że byłoby dość ciekawie, gdyby KOBIETY przestały ukazywać bohaterki swoich książek jako szare myszki, w których drzemią lwice. Dlaczego one nie mogą być od samego początku pewne siebie i swojej seksualności? W zamian dostajemy Anę, która mając lat dwadzieścia trzy odkrywa, że to, co ma między nogami, nie służy tylko do siusiania. SERIO?

Książka, która nie pamiętasz czy ci się podobała, czy nie.
Niektórzy wiedzą, że lubię Piekarę. Inni wiedzą, że lubię go do tego stopnia, że mam wszystkie jego książki i opowiadania wyrwane z czasopisma FANTASY, którego był redaktorem naczelnym. Lubię i lubić będę zawsze, mimo że im starsza jestem, tym bardziej moje poglądy na pewne sprawy się zmieniają i nie zawsze zgadzam się z tymi w książkach Piekary. Niemniej jednak lubię. Co nie zmienia faktu, że nie pamiętam, jak babcię kocham, nie pamiętam, czy Świat jest pełen chętnych suk mi się podobała. Nie jest no nowela, ale zbiór opowiadań, ale czy mi się podobały? Nie wiem. Nie pamiętam.



Książka tak ładna, że musiałeś zrobić jej zdjęcie.
Nie robię zdjęć książkom, bo nie mam takiej potrzeby. Zresztą i tak zwykle czytam na Kindlu, którego kocham tak mocno, że często robię mu zdjęcia i wrzucam na Instagrama :D









Książka, której chciałbyś zobaczyć ekranizację.
Ambasadoria Miéville'a jest tak cholernie dziwna - w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa - że zastanawiam się, w jaki sposób zostałyby przedstawione postacie. Najbardziej ciekawią mnie oczywiście Ambasadorowie. No i Gospodarze. Jestem pewna, że praca nad nimi wymagałaby mnóstwa pracy i otwartości umysłu, bo tego Miéville ma pod dostatkiem. 

Wyniki wyszukiwania

Wyniki wyszukiwania








    Książka, którą polecasz wszystkim.
    Pamiętam cię to najlepszy i najbardziej klimatyczny horror jaki czytałam. Nie thriller, horror. Taki z paranormalnymi zjawiskami i duchami, i złymi mocami, i wszystkim. Nadaje się szczególnie na październik, bo a) za oknem zaczyna robić się nieciekawie, a w książce klimat też raczej surowy, b) jeśli świętujecie Halloween, to ta pozycja zdecydowanie się nadaje, i c) bo to kawał, KAWAŁ świetnej literatury, niedoceniony moim zdaniem.





Do zabawy nominuję wszystkich, którzy kiedykolwiek trafią na tego posta, bo jest całkiem fajna. Nie zapomnijcie tylko podlinkować swojego posta w komentarzach, chętnie zajrzę i przeczytam Wasze typy ;)

Jeśli chodzi o prywatę, to dostałam w spadku złotą rybkę, uczę się norweskiego, oduczyłam się siedzenia przed komputerem 25/7 i dużo, dużo czytam.

Wyniki wyszukiwaniaChina Miéville

Wyniki wyszukiwaniaChina Miéville

linkwithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...