środa, 26 grudnia 2012

Zatrzymaj się

Dzisiaj znów nie będzie recenzji. Będzie za to coś znacznie ciekawszego. Zatrzymajcie się na moment i kliknijcie w grafikę.


Jeśli macie ochotę, podajcie dalej :)

niedziela, 23 grudnia 2012

Wesołych świąt, kochani!


Chciałabym Wam wszystkim życzyć cudownych świąt. Tym, którzy nie obchodzą - żeby ten czas mógł być tym, kiedy zwolnicie odrobinę, odpoczniecie od szkoły, pracy i odprężycie się. Tym, którzy nie czują magii świąt - obyście, jeśli nie teraz, to w niedalekiej przyszłości, spędzali je w takim gronie, które będzie napawało Was szczęściem i radością, żebyście znów mogli poczuć, jak magiczny potrafi być ten czas. Całej reszcie życzę, aby te święta były radosne, spędzone w gronie najbliższych, w cudownej atmosferze. No i oczywiście bogatego Mikołaja :)



Wesołych Świąt! :)




piątek, 21 grudnia 2012

KONIECŚWIATAOMG!

Jak wiadomo wszem i wobec, kalendarz Majów kończy się dziś (miejmy nadzieję, że istnieli Czerwcowie i też mieli jakiś kalendarz, może pożyjemy trochę dłużej, a jeśli nie - cóż...). Z okazji tego szczególnego dnia, postanowiłam skrobnąć jakiś post.


POOF! 

Nie, nie. To nie będzie tak wyglądało. Byłoby zbyt pięknie, zbyt lekko, łatwo i przyjemnie, a że ludzkość lubi sobie utrudniać (nawet, jeśli idzie o apokalipsę), to czemu nie pofantazjować odrobinę? Wg mnie najpierw będzie tak:


W efekcie czego oczom Waszej cioci z Wąchocka, chcącej wyjrzeć przez okno, by poplotkować z sąsiadką z okna obok, ukaże się taki oto widok:

Party Hard

Niezbyt optymistycznie, co? No ale co zrobić?


I podczas gdy Wy wszyscy będziecie rozpaczać, ja:

Forever tumblin'

Ale skoro do 18:00 mamy jeszcze chwilkę, bawmy się i tańczmy, jakby jutra miało nie być (he he he)


I jeśli wszystko dobrze się skończy, wszyscy otworzymy szampana i będziemy cieszyć się jak dzieci


A potem pójdziemy spać albo, w moim przypadku, reblogować.

Bez odbioru :D

środa, 19 grudnia 2012

W międzyczasie...

Ten post będzie taką trochę "zapchajdziurą" :D Kolejna recenzja pojawi się dopiero po świętach, bo:

  • nie mam czasu na czytanie ;< lepię uszka, gotuję bigosy i barszcze, natomiast pierniczki prześladują mnie już nawet we śnie
  • wciąż trzyma mnie jeszcze rozemocjonowanie po "Ostatniej spowiedzi"; naprawdę, w życiu nie spodziewałam się, że jeszcze cokolwiek wywoła we mnie tyle różnych odczuć i zwyczajnie ciężko przejść mi nad tym do porządku dziennego i zabrać się z zaangażowaniem do kolejnej książki

Ale żeby nie było Wam smutno, pokażę Wam coś, co znalazłam w sieci. Jak wiemy każdy kocha serię "50 shades" ("każdy"... he he he :D). Jak się okazuje, dla fanów He-Mana też coś się znalazło. "50 twarzy Posępnego Czerepu" (?!) już w księ... nie, jednak nie. Nie kupicie go w księgarniach. Przykro mi.




Nawet "Masters of the Universe" się zgadza :D Pani James, pani się przyzna, że pani bezczelnie zerżnęła pomysł z He-Mana!

Trzymajcie się ciepło ;)

piątek, 14 grudnia 2012

Christmas Tag!






Nikt mnie nie zaprosił, więc wpraszam się sama, korzystając z otwartego zaproszenia blogerów :D







Pytania, na które wypadałoby odpowiedzieć ;) :

1. Kiedy zaczynasz przygotowania do Bożego Narodzenia?
2. Posiadasz kalendarz adwentowy?
3. Jakie są Twoje ulubione filmy świąteczne?
4. Czy masz jakieś wesołe wspomnienia świąteczne?
5. Jak wygląda Boże Narodzenie w Twoim domu?
6. Co najbardziej lubisz w Świętach Bożego Narodzenia?
7. Czy masz jakieś tradycje świąteczne?
8. Jakie są Twoje ulubione piosenki świąteczne?
9. Jaką będziesz mieć choinkę w tym roku?
10. Jaki jest twój ulubiony zapach świąteczny?
11. Jaki kolor lampeczek choinkowych lubisz najbardziej?
12. Odliczasz dni do świąt?
13. Ulubiony zimowy lakier do paznokci?
14. Ulubiony zimowy napój?
15. Jak wygląda twój pokój podczas okresu świątecznego?

1. Kiedy zaczynasz przygotowania do Bożego Narodzenia?
Zwykle kilka dni przed świętami. Wtedy zaczyna się latanie po sklepach, krzyki i zgrzytanie zębami, bo przecież nie zdążymy. Tak jest co roku i nie sądzę, żeby się zmieniło ;)

2. Posiadasz kalendarz adwentowy?
Wprawdzie dostałam jeden, ale oddałam młodszej siostrze. Trochę rozpusty jeszcze nikomu nie zaszkodziło :P

3. Jakie są Twoje ulubione filmy świąteczne?
Oczywiście "Kevin". Uwielbiam "Holiday", jestem totalnie zakochana w tym filmie, mimo że może wydawać się nieco płytki i infantylny. Odkąd pamiętam, oglądamy z rodzicami "Opowieść wigilijną", ale tę wersję z lat siedemdziesiątych, moim zdaniem ta właśnie jest najlepsza.

4. Czy masz jakieś wesołe wspomnienia świąteczne?
Pamiętam, jak w domu było naprawdę cienko z pieniędzmi, a mimo wszystko i tak dostaliśmy po torbie słodyczy i jakiś drobiazg do tego. Pamiętam, że wtedy to były takie święta, kiedy mimo wszystko naprawdę czułam tę atmosferę i co roku za tym tęsknię.

5. Jak wygląda Boże Narodzenie w Twoim domu?
Od kilku lat nie wygląda to najlepiej, więc nie ma co nawet opowiadać ;)

6. Co najbardziej lubisz w Świętach Bożego Narodzenia?
Atmosferę. Świece. Śmiechy. Uściski.

7. Czy masz jakieś tradycje świąteczne?
Nie sądzę, żeby moje święta różniły się czymkolwiek od świąt w innych domach. Zwykle siadamy do kolacji, potem prezenty i chwila odpoczynku, staramy się pójść na pasterkę, a po pasterce rodzice idą spać, a ja idę czytać ;)

8. Jakie są Twoje ulubione piosenki świąteczne?
Chyba nikogo nie zaskoczę, jeśli powiem, że "Last Christmas"? :D Uwielbiam "Silent Night" Binga Crosby i jeszcze "All I want for Christmas is New Years Day" Hurts.

9. Jaką będziesz mieć choinkę w tym roku?
Żywą i pewnie tak pstrą, że nie będę mogła na nią patrzeć, ale niech się tata nacieszy :P

10. Jaki jest twój ulubiony zapach świąteczny?
Uwielbiam zapach pierniczków. I pierogów z kapustą i grzybami :D

11. Jaki kolor lampeczek choinkowych lubisz najbardziej?
Białe, malutkie lampki to najpiękniejsza rzecz na choince. Wyglądają jak gwiazdy.

12. Odliczasz dni do świąt?
Nie. Odliczam dni do ich końca.

13. Ulubiony zimowy lakier do paznokci?
Rzadko maluję paznokcie, więc się nie wypowiem :P

14. Ulubiony zimowy napój?
Czerwone półwytrawne wino (liczy się?)

15. Jak wygląda twój pokój podczas okresu świątecznego?
Naprawdę staram się, żeby był czysty. Ale na staraniach zwykle się kończy :P

Do zabawy zapraszam:
i każdą osobę, która ma ochotę wziąć udział w zabawie :) ale nie że tam z grzeczności, tylko na serio, czujcie się przeze mnie oficjalnie zaproszeni i odpowiadając na pytania, napiszcie, że zostaliście zaproszeni do zabawy przeze mnie :)

czwartek, 13 grudnia 2012

Nina Reichter - Ostatnia spowiedź. Tom I



Tytuł: Ostatnia Spowiedź. Tom I
Autor: Nina Reichter
Wydawnictwo: Novae Res
Opis książki: Pełna napięcia, romantyczna opowieść o miłości w szponach show biznesu.Poznaj tom I cyklu Ostatnia spowiedź.
Bradin Rothfeld jest dziewiętnastoletnim rockmanem. Kobiety w całej Europie wzdychają do jego brązowych oczu i cudownej, niemal dziewczęcej urody. Wracając z trasy koncertowej Brade spóźnia się na przesiadkę i spędza noc na opustoszałym lotnisku. Jeszcze nie wie, że będzie to najdziwniejsza noc w jego życiu. Spotyka wtedy Ally Hanningan. Tajemniczą Amerykankę, która go nie rozpoznaje. Spędzają ze sobą kilka magicznych, niezapomnianych godzin. A późnej wspaniała noc się kończy.
I oboje już wiedzą, że nie spotkają się więcej.
Nigdy więcej.
Bo zbyt mocno czują, co rodzi się między nimi.
Ocena: 5.9/6 


Na początek trochę prywaty. Naprawdę ktoś powinien mnie kiedyś zdzielić w łepetynę i zabrać komputer, kiedy czytam książkę, bo jak zaczynam grzebać w Internecie na temat tego, co akurat czytam, rzeczy, których się dowiaduję, potrafią wpłynąć na moje podejście do lektury i odebrać radość czytania. Mimo wszystko postaram się udawać, że nie wiem tego, co wiem i spróbuję napisać moje przemyślenia na temat tej książki, jakby te informacje nie istniały. To jednak wcale nie przeszkadza mi pociągać nosem i cicho szlochać.

Allison Hanningan poznajemy w chwili, gdy właśnie ukończyła szkołę średnią i wraca ze Stanów do Francji, w której spędziła większość życia. Tu ma przyjaciół, rodzinę i chłopaka. Teraz Ally planuje dalszą przyszłość na studiach prawniczych. Wszyscy są z niej dumni, każdy jest szczęśliwy… poza samą zainteresowaną. W drodze do domu, następują pewne komplikacje. Samolot, którym Allison leci ze Stanów, w których spędziła ostatnie trzy lata, ma spore opóźnienie, dlatego dziewczyna zmuszona jest przeczekać całą noc na opustoszałym lotnisku. Kiedy z nudów dziewczyna wychodzi zapalić, ognia użycza jej tajemniczy młody chłopak o androgynicznej, acz bardzo urzekającej urodzie. Spędzają razem kilka niezapomnianych godzin, ale wtedy jeszcze nie wiedzą, co ich czeka. Kim okaże się tajemniczy Bradin? Ally podąży za sercem czy za rozumem? Do kogo nareszcie uśmiechnie się los?

Zauważyłam, że ostatnimi czasy wydawnictwa z upodobaniem wydają książki, które początkowo były fanficami. Czy to dobrze? Uważam, że tak, pod warunkiem, że fanfic jest dobry, a „Ostatnia spowiedź” zdecydowanie do tej kategorii się zalicza. Mamy okazję poznać mnóstwo utalentowanych (czasem odrobinę mniej) osób, które dzięki wydawcom mogą naprawdę rozwinąć skrzydła. Nina Reichter skorzystała z okazji i bardzo dobrze zrobiła. Tak sobie, jak i nam – czytelnikom.

Postacie stworzone przez Reichter są jak najbardziej charakterne i różne, co bardzo mi się podoba, łatwo tu jednak popaść w przesadę i autorka, niestety, momentami zapędziła się aż za bardzo, jednak nie mam jej tego za złe. W ostatecznym rozrachunku wykreowane przez nią postacie nie są bezpłciowe i nijakie, każdą cechują jakieś konkretne zachowania i motywy działania.

Fabuła  jest jak najbardziej porywająca, a wydarzenia praktycznie nierealne i wręcz bajkowe, a niektóre sytuacje wydawały się wyjątkowo infantylne, ale kim bym była, gdybym nie poddała się ich urokowi? Przecież właśnie za to kochamy książki. Jest miłość, jest niepewność, jest intryga i tragedia – jest wszystko, czego od zawsze szukam w tego typu książkach i co tak rzadko udaje mi się znaleźć.

Język, jakim operuje autorka to coś nieprawdopodobnego. To jest zwyczajnie piękne. Takie właśnie słowa pragną czytać kobiety – piękne.  Czasem podniosłe i patetyczne, chwytające za serce, czułe, ciepłe, wypowiadane szeptem, a jednocześnie tak głośne od zawartych w nich emocji. Czasem jednak gorzkie i pełne jadu, zawistne i mącące spokój, a taka mieszanka to wyjątkowo łatwopalny i bardzo wybuchowy materiał.

Jeśli nadal nie umiecie odpowiedzieć na pytanie, czy mi się podobało – PODOBAŁO SIĘ. Ogromnie się podobało. Czy przeczytam kolejny tom? Już nie mogę się go doczekać. Mam nadzieję, że do tej pory emocje związane z „Ostatnią spowiedzią” trochę opadną, bo książka wywołała w mojej głowie niemałe zamieszanie. Mam nadzieję, że wspomnienia z nią związane zatrą się odrobinę, bo kiedy ściągnę ją z półki i przeczytam raz jeszcze, zanim sięgnę po kolejną część, chcę mieć taką samą radość, jaką miałam przez te ostatnie dwa dni. Niechaj więc wieść się niesie, a Wy, moje drogie, które to czytacie, nie opierajcie się Bradinowi, kochajcie go, drugiego takiego nie ma i nie będzie.

 „Bradin był delikatnością. On cały i wszystko, co było w nim.”

Komu polecam? Wszystkim osobom, które tak jak ja, szukają w książce o miłości tego „czegoś”, co chwyci je za serce i już nigdy nie puści, bo nie ma co się oszukiwać – taka książka już się nie powtórzy… „bo nie ma najmniejszej szansy na powtórzenie rzeczy tworzących zupełność”...

Ostatnia spowiedź. Tom I. ←
Ostatnia spowiedź. Tom III.

środa, 12 grudnia 2012

Brandon Mull - Baśniobór


Autor: Brandon Mull
Tytuł: Baśniobór
Wydawnictwo: W.A.B.
Opis książki: Kendra i Seth zostają wysłani na dwa tygodnie do dziadka. I wcale nie są zadowoleni. Na przywitanie dostają mnóstwo przestróg. Dzieci nie mają pojęcia, że ten dziwny staruszek jest strażnikiem tajemniczego Baśnioboru. W pilnowanym przez niego lesie żyją ze sobą w zgodzie zachłanne trolle, figlarne satyry, zgryźliwe czarownice, psotne chochliki i zazdrosne wróżki. Rodzeństwo, zlekceważywszy zakazy dziadka, uwalnia groźne siły zła, którym teraz trzeba stawić czoło. By uratować rodzinę, Baśniobór, a może nawet cały świat, Kendra będzie musiała zdobyć się na to, czego obawia się najbardziej...
Ocena: 5/6

Co byś zrobił, gdyby nagle okazało się, że mimo otwartych szeroko oczu, pozostawałeś ślepy na to, co dzieje się wokół Ciebie? Co, gdyby wizyta u niezbyt lubianych dotąd członków rodziny zmieniła Twoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, a łyk mleka wywrócił świat do góry nogami? Co, gdyby motyle okazały się maleńkimi wróżkami, a to, co pluska w jeziorze i chybocze kajakiem, którym płyniesz, było tak naprawdę złośliwą nimfą?

Na te i inne pytania odpowiedzą Kendra i Seth, rodzeństwo, które pod nieobecność rodziców zwiedzających Skandynawię, przebywa w posiadłości niezbyt lubianych przez siebie dziadków. Już na początku pobytu Stanley Sorenson ustala zasady i wytycza wnukom granice, pozostawiając do ich dyspozycji pokój zabaw, w którym umieszcza serię zagadek. Jedną, i najważniejszą z nich, jest „Dziennik sekretów”, po którego otworzeniu oczom Kendry ukazują się… puste strony. Dziewczynka jest zawiedziona. Jednak na ostatniej stronie odnajduje informację, która sprawi, że życie Setha i jej zmieni się nieodwracalnie. Rodzeństwo w końcu zacznie dostrzegać świat taki, jakim jest naprawdę, niejednokrotnie jednak staną w obliczu ogromnego niebezpieczeństwa. Wkrótce bowiem nadejdzie Noc Kupały, granice dwóch światów zatrą się, a wtedy wydarzyć może się wszystko.

„Baśniobór” to książka dokładnie taka, jaką pragnęłam przeczytać. Zupełnie odrealniona, ukazująca kompletnie inny świat, wnosząca w życie dzieci odrobinę magii, ukazująca każdą drobną rzecz jako zaczarowaną. Chyba nic tak bardzo nie zachęci najmłodszych do picia mleka jak „Baśniobór”.
   
Jest to książka pełna rodzinnego ciepła, ukazująca potęgę miłości i szczerych intencji. Mówiąca o tym, że posłuszeństwo i skrucha zawsze zostaną nagrodzone, a butność może nieść za sobą straszliwe konsekwencje. Pokazującą przewagę dobra nad złem.

„Baśniobór” przede wszystkim cechuje lekkość języka, w końcu to książka dla dzieci. Znajdą się jednak wyrażenia, z którymi najmłodsi niekoniecznie sobie poradzą (np. ameboidalny). Autorowi zdarzyło się również gdzieniegdzie popełnić głupawy dialog, natomiast Seth ze swoim ciągłym „ja chcę!” stawał się denerwujący, jednak wybaczam mu, bo w ogólnym rozrachunku polubiłam i jego.

Cały świat przedstawiony przez Mulla jest urzekający. Mnogość istot prosto z bajek zapiera dech, natomiast barwne i plastyczne opisy sprawiają, że wyobraźnia czytelnika pracuje na pełnych obrotach. Tu nie sposób nie wspomnieć o wróżkach, maleńkich skrzydlatych postaciach, promieniejących jasnym blaskiem, które zaskakują nas przez cały czas. Te zauroczyły mnie chyba najbardziej. Ich różnorodność wprawia w zachwyt. Mamy wróżkę albinoskę, srebrną wróżkę, włochatą, całkiem przezroczystą, grającą muzykę tak piękną, że krążą o tym legendy i wiele, wiele innych.

Komu polecam? Każdemu, kto kocha bajki w, w których w dodatku jest wartka akcja, a które przy okazji są pouczające i ciepłe. Na pewno polecam wszystkim rodzicom – połóżcie się wieczorem z pociechą i poczytajcie jej, na pewno nikt Wam wtedy nie zarzuci, że zafascynowała Was jakaś tam bajka ;)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

PROMOCJA 2!

Notka informacyjna dla tych, którzy nie śledzą na bieżąco :D

Od 13 grudnia w Biedronce będzie można kupić kilka nowości wydawniczych (co prawda nie są to nowości jeszcze ociekające farbą drukarską, ale są na pewno młodsze od "Pana Tadeusza"). Dostępne będą między innymi obie części serii "50 shades", książka Magdy Gessler, Szymona Hołowni czy Katarzyny Grocholi. Za każdy egzemplarz zapłacimy 29,99 (cóż, może nie jest to jakaś wielka promocja, ale zawsze to taniej niż w empiku ;)). Tak więc 13 grudnia książkoholicy winni tłumnie ruszyć do Biedronki :D

sobota, 8 grudnia 2012

Top 10: Najlepsze ścieżki dźwiękowe


"Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień."
Ranking "Top 10" został wymyślony i jest sukcesywnie rozwijany już od ponad roku przez Futbolową na blogu kreatywa.net. Dotychczasowe zestawienia znajdziecie TU

Moje zestawienie wygląda tak (kolejność w zasadzie bez różnicy ;)):


Harry Potter i Kamień Filozoficzny, John Williams

Jeden z lepszych score’ów. Możliwe, że jestem nieobiektywna, bo HP to moja ukochana seria, ale nawet przeciwnicy Wybrańca muszą przyznać, że muzyka w Harrym jest bardzo chwytliwa i po prostu świetna W końcu chyba wszyscy kojarzą „Hedwig’s Theme” ;)

Zmierzch i Przed świtem, Carter Burwell
Carter Burwell jest niesamowity. Muzyka, którą tworzy, zapiera dech w piersiach i sprawia, że momenty, o których czytaliśmy w książce, na ekranie zyskują jeszcze więcej. „Bella’s Lualaby” to już hicior, że nie wspomnę o „Bella Reborn” (właśnie sobie włączyłam, tak dla przypomnienia, i mam gęsią skórkę). Świetne. Po prostu świetne.

Nietykalni, Ludovico Einaudi

Kto filmu nie widział, niechaj idzie i patrzy, bo jest niesamowity. Podobnie jak towarzysząca nam w czasie oglądania muzyka. Piękna i chwytająca za serce, idealnie oddająca emocje i poruszająca.


Nigdy w życiu!, Maciej Zieliński

Nie ma chyba kobiety, która nie widziałaby „Nigdy w życiu!”. Moim zdaniem nie istnieje tego typu polska produkcja tak bardzo podnosząca na duchu kobiety, które przechodzą rozstanie. Muzyka jest genialna, na bardzo wysokim poziomie. Raz melancholijna i sprawiająca, że razem z Judytą zapadamy się w świat marzeń, innym razem pobudzająca i niemal skoczna. I oczywiście bardzo zapadająca w pamięć.

Saga „Zmierzch” (soundtrack) – ogólnie

Nie będę się rozdrabniać. Artyści, którzy wzięli udział w tym przedsięwzięciu to sama śmietanka. Wiele osób dzięki „scenie baseballowej” i „Supermassive Black hole” poznało Muse, Paramore nagrali świetne „Decode” specjalnie na potrzeby filmu. Palce w tworzeniu soundtracku maczał też sam Edward Cullen ;) No i w końcu która z nas nie zakochała się w „Turning Page” w wykonaniu Sleeping at last?

czwartek, 6 grudnia 2012

Stosik 02

Dzisiaj skromnie, ale śmiem przypuszczać, że tym razem ilość jest odwrotnie proporcjonalna do jakości ;)


1. Sandra Stawińska - Piętno
2. Jan Grzegorczyk - Jezus z Judenfeldu
3. Nina Reichter - Ostatnia Spowiedź Tom I
4. Jacek Piekara - Przenajświętsza Rzeczpospolita
5. Christopher Moore - Błazen

Dzisiaj miałam Mikołajki jak nigdy. Z Zyzk i S-ka przyszły do mnie "Piętno" i "Jezus z Judenfeldu". Obu jestem bardzo ciekawa, tym bardziej, że nie miałam wpływu na wybór książek, ale opisy na okładkach są bardzo ciekawe i brzmią jak coś, co lubię. Z Allegro w końcu dotarła do mnie "Ostatnia Spowiedź". Mam nadzieję, że i mnie spodoba się tak, jak większości :) Dwie ostatnie to książki, które wygrzebałam przy okazji robienia przedświątecznych porządków. "Przenajświętszą..." kupiłam całe lata temu i nie wiem, dlaczego dotąd jej nie przeczytałam, przecież napisał ją mój ulubiony autor. Podobnie było z "Błaznem". Kilka lat temu poleciła mi tę książkę przyjaciółka, ja kupiłam, no i jak położyłam na półkę, tak leży. Postanowiłam sobie, że najpierw przeczytam wszystkie książki, które mam na półkach, a potem wezmę się za to, co mam na czytniku (a mam tam BARDZO pokaźny zbiór ;)). A jak Wam, kochani, mijają Mikołajki? :)

*****

symtuastic zorganizowała mikołajkowy konkurs, w którym do wygrania jest "Atlas chmur". Wejdźcie, poczytajcie, weźcie udział :)


wtorek, 4 grudnia 2012

Kelly Creagh - Nevermore: Cienie


Autor: Kelly Creagh
Tytuł: Nevermore: Cienie
Wydawnictwo: Jaguar
Opis książki: Drugi tom książki “Nevermore: Kruk”, gotyckiego romansu opartego na twórczości Edgara Allana Poego.
Varen zniknął. Schwytany w pułapkę koszmarnej rzeczywistości, gdzie chore sny Edgara Allana Poego stają się jawą, znajduje się poza zasięgiem żywych i umarłych. Ale Isobel nie zgadza się go porzucić. Rusza do Baltimore, by odnaleźć Reynoldsa, tajemniczego mężczyznę, który co roku spełnia toast na grobie pisarza i który w ciągu ostatnich miesięcy oszukiwał ją i zwodził. Tylko on ma klucz do innego świata...
Ocena: 5.5/6

Pierwszy tom serii pochłonęłam w mgnieniu oka i nie mogłam się doczekać, kiedy w moje ręce wpadnie kolejna część, więc gdy tylko pojawiła się w księgarniach, kupiłam bez wahania.

Akcja powieści rozpoczyna się tuż przed Bożym Narodzeniem. O tym, co naprawdę wydarzyło się w Halloween wie tylko Isobel. Ta wiedza ją przytłacza. Dziewczyna nie ma się komu zwierzyć i nie wie, gdzie szukać pomocy – w końcu nadal chce uwolnić ukochanego z krainy snów. Postanawia odwiedzić Baltimore w dniu urodzin Poego, bo wie, że to jedyna szansa na spotkanie z Reynoldsem, a tylko on zna odpowiedzi na dręczące ją pytania. Kto pomoże Isobel? Czy uda jej się wyzwolić Varena? Kto okaże się prawdziwym wrogiem, a kto przyjacielem?

W tej części obserwujemy, jak wielka zmiana zaszła w głównej bohaterce. Widzimy, jak z każdym dniem zamyka się w sobie coraz bardziej i nikt, nawet najbliższa rodzina, nie potrafi zrozumieć jej zachowań. Granica pomiędzy światem rzeczywistym a krainą snów zaciera się coraz bardziej, aż Isobel traci orientację i w pewnym momencie nie wie już, co jest jawą, a snem. Z pomocą przychodzi Gwen, szalona hipiska, która jest głosem rozsądku czirliderki. Mimo że wciąż upomina Isobel, nadal wspiera ją zarówno duchowo, racząc przy okazji osobliwym poczuciem humoru, które urzeka czytelnika.

Tym razem totalnie urzekł mnie Pinfeathers, zawsze lubiłam tę postać, ale tutaj przechodzi samego siebie. Natomiast Scrimshaw, o którym dowiemy się nieco więcej, jest absolutnie przerażający. Czytając o nim, dostawałam gęsiej skórki. Sama Creagh natomiast wciąga nas w swój świat jeszcze bardziej, zapadamy się w niego głębiej, odkrywamy więcej, dowiadując się coraz to nowszych, szokujących rzeczy. Tak, skończywszy czytać „Nevermore: Cienie”, byłam w szoku i to wcale nie lekkim.

Przyznam szczerze, że jest to jeden z niewielu przypadków, kiedy oprawa graficzna polskiego wydania podoba mi się bardziej niż oryginał. Okładka jest naprawdę świetna i dopracowana w najmniejszym szczególe. Brawo dla Jaguara.

Jedyne, do czego chciałabym się przyczepić, to momentami zbyt wydumane opisy i porównania, które czyta się przyjemnie, ale do czasu. Potem zaczynają już męczyć. Jeśli chodzi o polskie tłumaczenie, już pod sam koniec do szewskiej pasji doprowadzało mnie wszędobylskie słowo „wszakże”, a także drażniąca deklinacja. Wychodzę z założenia, że niektórych nazw własnych, czy też nazwisk, nie powinno się odmieniać. Błędów zapisu w książce też było kilka, więc przydałaby się dodatkowa korekta.

Nie mogę doczekać się kolejnej części. Jeśli autorka nadal będzie trzymała tak wysoki poziom, seria zakończy się tak, że wszyscy roztrzaskamy sobie szczęki o podłogę. Ciekawa jestem, jak Isobel i Varen sobie poradzą. Co będzie, kiedy wszystko się skończy i kraina snów więcej nie będzie dla nich zagrożeniem? Jak Isobel poradzi sobie z rodzicami, których zaufanie wystawiła na ogromnie ciężką próbę? W głowie rodzą mi się coraz to nowe pytania i skręca mnie na myśl, że na odpowiedzi będę musiała czekać jeszcze tyle czasu.

Podsumowując – ta książka jest świetna. Styl Creagh zachwyca, jak zwykle przedstawiła wszystko tak, że widzimy to przed oczami. Moim zdaniem naprawdę warto.

Komu polecam? Oczywiście tym, którzy pokochali pierwszą część i tak jak ja przepadają za Isobel i Varenem oraz ich zakazanym uczuciem. Polecam też tym, którzy interesują się świadomym śnieniem i chcieliby przeczytać przyjemną powieść poruszającą ten temat, a także tym, którzy spragnieni są dobrego i poruszającego paranormalnego romansu.

Seria "Nevermore":
1. "Nevermore: Kruk"
2. "Nevermore: Cienie" ←

sobota, 1 grudnia 2012

Jacek Piekara - Mój przyjaciel Kaligula


Autor: Jacek Piekara
Tytuł: Mój przyjaciel Kaligula
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Opis książki:Zapraszamy w literacką podróż, która zacznie się w antycznym Rzymie, sięgnie mocarstwowej Polski alternatywnego świata i współczesnej Ameryki, a zakończy się na rubieżach naszej Galaktyki oraz w Piekle zapełnionym przez demony i ich ofiary.Piętnaście opowiadań od "twardego" science-fiction, poprzez horror aż do współczesnych opowieści obyczajowych.
Ocena: 5,5/6
„Mój przyjaciel Kaligula” to zbiór opowiadań fantasy Jacka Piekary, które umieszczone są tematycznie w czterech grupach. Przeczytamy o historii, o miłości, o innych światach, a także o piekle czy niebie.  Dowiemy się między innymi, kim był Marek Wibiusz, co tańczy na falach, jaką moc kryje w sobie posążek siedzącego na kamieniu jasnowłosego mężczyzny, a także ile możemy stracić, kiedy brak nam wiary.

Piekara jak zwykle zachwyca stylem i pomysłowością, którymi nie raz nas zaskoczy, i mimo że część tych opowiadań miałam okazję przeczytać w zbiorze „Świat jest pełen chętnych suk”, to przypomnienie ich sobie sprawiło mi niesłychaną radość.

Od każdego z opowiadań ciężko się oderwać, gdyż świat i bohaterowie wykreowani przez Piekarę są tak pasjonujący i tak namacalni, że nagle ich historie stają się naszymi własnymi, że nagle to my czujemy radość, smutek, ból i łzy, o których czytamy. Natomiast łatwość, z jaką autor posługuje się językiem polskim oraz specyficzny humor, którym nas raczy, sprawią, że będziemy się świetnie bawić i na pewno nie będziemy mieli wrażenia, że straciliśmy czas na kiepskie czytadło.

Twórczość autora charakteryzuje się znaczną ilością okrucieństwa i nagości. Brak tu delikatności, niedomówień i litości, a sam Piekara przyznaje, że„cierpi” na dziwną przypadłość, która cechuje się przedstawianiem czarnych charakterów w taki sposób, że zaczynamy im współczuć. Tym razem również nie było inaczej, więc jeśli jesteście ciekawi, jak to wygląda, polecam sięgnąć po „Mojego przyjaciela Kaligulę”.

Porozpływam się jeszcze chwilę nad okładką. Fabryka Słów zwykle bardzo przykłada się do swoich projektów. Popisali się również i tym razem. Okładka, mimo że broszurowa, sama w sobie jest ładna i przyciągająca wzrok. Poza błyszczącymi elementami pod palcami poczujemy wypukłe tłoczenia. Nie wiem, jak Wy, ale uwielbiam takie okładki, bo jeszcze bardziej zachęcają mnie do kupna.

Komu polecam? Osobom, które lubią polską fantastykę pisaną przez najlepszych oraz tym, którzy z ów fantastyką, bądź samym Piekarą dopiero chcą rozpocząć przygodę. Polecam też tym, którzy zwyczajnie chcą przeczytać coś ciekawego i z polotem, bo to książka właśnie dla Was.

P.S. Jak Wam minęły Andrzejki? :) Ja bawiłam się ze stadem dziewięciolatków i dzisiaj leczę moje biedne uszy, które dawno nie miały do czynienia z taką ilością decybeli :P

linkwithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...